poniedziałek, 21 stycznia 2013

Wspomnień czar.

Jakiś miesiąc temu na blogu http://lubietworzyc.blogspot.com/ (prowadzonym zresztą przez osobę bardzo dobrze mi znaną - jak śmiem twierdzić) znalazłam wpis, który niejako mimochodem przypomniał mi dawno minione czasy głębokiej podstawówki. Zawierał on instrukcję tworzenia przestrzennej kostki techniką origami modułowego - wtedy jeszcze nie wiedziałam jak się to nazywa. Sześcianiki takie we wspomnianych zamierzchłych czasach byłam tworzyłam wręcz pasjami, obwieszając nimi wszystkie dostępne choinki. Nikt chyba nie miał mi serca powiedzieć, że krzywe toto było ;).
W wyżej wymienionej instrukcji coś mi jednak nie pasowało i dawno nie odkurzane autostrady neuronowe pamięci nie dawały spokoju. Aż do wczoraj, kiedy to międląc sobie kartkę bez celu doszłam co było nie tak - sposób którego ja zostałam nauczona różnił się trochę od tam oddanego - i nieśmiało mogłabym zasugerować, że nawet był trochę łatwiejszy. Postanowiłam więc z ciekawości popróbować jak mi to składanie wychodzi - bo pamiętam, że umiałam jeszcze przynajmniej 2 przestrzenne figury zrobić z tego rodzaju elementów, oprócz sześcianów. Jak się okazuje, to jak jazda na rowerze a wpojone kiedyś wiadomości przetrwały do dziś dnia. Mimo, iż obecnie nad papier przedkładam nitkę i tkaninę takie "składanki" nadal mają w sobie "to coś". Chciałam się więc i  z Wami podzielić tym co uratowałam od zapomnienia - czyli "trójkącik" i "gwiazdkę".

 
Najpierw zademonstruję jednak mój system produkcji elementów składowych wszystkich tych konstrukcji. Zdjęcia jak zwykle nie są wielkiej piękności ale mam nadzieję wystarczające. Tym razem w roli tła wystąpiła Praca Licencjacka (brawa dla niej).
Na początek bierzemy sobie kwadratową kartkę papieru. Wymiar dowolny - im większa tym i figura, którą stworzymy będzie miała odpowiednio więcej cm tu i tam.
Ta jest standardową karteczką z tzw. "kostek biurowych" czyli ma jakieś 8,5 x 8,5 cm.
Kartkę składamy na pół.



Rozkładamy. Na środku widać linię zgięcia.



Do tej linii zaginamy najpierw jeden bok



a potem drugi



Następnie zaginamy lewy dolny róg powstałych "drzwiczek" ku górze


W ten sposób
Oraz prawy górny róg do dołu


O tak.
Otwieramy zagięte rogi



Widoczne są małe zagięte "różki" w kształcie trójkątów - w lewym górnym i prawym dolnym rogu. Zaginamy je do wewnątrz wzdłuż linii zgięcia.



Za małymi "różkami" będziemy chować też i te większe. Najpierw jeden



Potem drugi
W ten sposób. Oczywiście "dopychamy" go do końca ;)
Powstaje równoległobok z krzyżaczkiem na środku.



Przewracamy go na druga stronę i stawiamy pionowo


Widać tutaj mały ślad zgięcia ale nie będzie to miało wpływu na estetykę końcowej pracy bo i tak ta strona będzie wewnątrz figury - niewidoczna
Zaginamy wystające brzegi w ten sposób





I mamy moduł w postaci kwadracika ze skrzydełkami. Powinny być przygięte zawsze do strony gładkiej a nie tej z krzyżaczkiem.



A teraz przechodzimy do bardziej konkretnych spraw, czyli...


Ja złożyć "trójkącik"?

Na "trójkącik" potrzebować będziemy 3 gotowe moduły, których wykonanie przedstawiłam przed chwilą. Ja dorobiłam jeszcze niebieski i różowy by czytelniej przedstawić wszystkie etapy składania.
Bierzemy dwa moduły i wkładamy skrzydełko jednego z nich w zakładkę drugiego - jak na zdjęciu.





Trzeci moduł (w tym przypadku żółty) wkładamy w zakładkę różowego.



Następnie wkładamy skrzydełko pierwszego modułu (niebieskiego) w kieszonkę trzeciego modułu (żółtego). 


Tak jak pokazuje strzałka
 Tworzy nam się stożek



Odginamy moduły przy podstawie stożka jak na zdjęciu poniżej i mamy "trójnożnego pajączka".



Odwracamy go brzuszkiem do góry.



Przyginamy jedno ze skrzydełek (w tym przypadku różowe) i w zakładkę się na nim znajdującą wkładamy skrzydełko niebieskie, podążając za strzałką





Pozostałe dwa skrzydełka same powinny się wtedy ułożyć w odpowiedniej pozycji. Pozostaje tylko włożyć je we właściwe kieszonki, pilnując jednocześnie by pozostałe się nie rozlazły - wszak nie używamy do ich łączenia kleju.



I powstaje przestrzenna figura geometryczna zwana przeze mnie "trójkącikiem"











Jak złożyć "gwiazdkę"?

Tuta potrzebować będziemy już 12 modułów (kwadracików ze skrzydełkami). Moje są nadal w trzech kolorach by lepiej było widać wszystkie operacje.



Robimy z nich 4 "trójnogie pajączki" tak jak pokazywałam wcześniej, przy pierwszym etapie "trójkącika" (przed przełożeniem na lewą stronę"



Bierzemy 2 "pajączki" i składamy razem w sposób pokazany na zdjęciu poniżej. W tym przypadku wkładamy żółte skrzydełko w różową zakładkę, ale równie dobrze nożna zrobić to analogicznie z każdej innej strony. Ale zostańmy chwilowo na żółtym do różowego.


Oczywiście "dopychamy" do końca to żółte skrzydełko
Następnie bierzemy trzeciego "pajączka" i dokładamy do dwóch już złączonych. Niebieskie skrzydełko wkładamy do żółtej kieszonki a różowe z pierwszego "pajączka" do niebieskiej zakładki trzeciego "pajączka" - zgodnie ze strzałkami.



Powinno wyjść coś takiego, gdzie złożone skrzydełka i kieszonki tworzą czwarty wierzchołek po środku.


Co bardziej uważni z pewnością się zorientują, że trochę tu nie pasuje kolejność kolorów. Fakt. Ale składałam to kilka razy, by pokazać jak najprostszy sposób i tak się jakoś pomieszało. Ale na tym etapie już nie jest to zbyt istotne.
Następnie składamy sąsiadujące ze sobą skrzydełka i zakładki


Tak jak pokazują strzałki
I już mamy coś co gwiazdkę zaczyna przypominać (przynajmniej z jednej strony)




Bierzemy pozostałego, czwartego "pajączka" i układamy na miejscu gdzie gwiazdka jeszcze nie wygląda jak gwiazdka - znaczy na dziurze. 




Skrzydełka z prawie-gwiazdki wkładamy w kieszonki zgodnie ze strzałkami



Różowe w żółte, żółte (tu u dołu kiepsko widoczne) w niebieskie a niebieskie w różowe. Cały czas oczywiście pilnujemy żeby nam się to nie rozłaziło. Pozostałe skrzydełka powinny się już same poukładać na właściwych miejscach - trzeba je tylko powciskać w zakładki. I mamy naszą "gwiazdkę".



A tu już oba twory razem:



Jak wykonać kostkę sześcienną pokazywać nie będę, bo przewspaniałą i czytelną instrukcję znajdziecie TUTAJ
Trochę musiałam pokombinować zanim sobie wszystko przypomniałam a jeszcze trochę więcej zanim wpadłam jak w miarę czytelnie to przedstawić. Mam nadzieję, że się udało. Wyroby takie najbardziej się chyba nadają jako ozdoba choinkowa, ale do innych celów też powinny być przydatne. Po całkowitym złożeniu są też bardzo wytrzymałe - pamiętam jak jeszcze dziecięciem będąc rzucałam nimi po ścianach (dosłownie) i nic im nie było ;)
Powodzenia życzę wszystkim, którzy zechcą spróbować. W razie pytań i niejasności odzywajcie się w komentarzach. 


P.S. Post ten dedykuje Alicji z http://lubietworzyc.blogspot.com/ za inspiracje, przywoływanie wspomnień i nowe niebanalne pomysły - choć w sumie pewnie wystarczyłby sam fakt jej istnienia ;)

Brak komentarzy: