Zdzisław
chyba pozazdrościł i również postanowił wyżyć się
artystycznie. Tak więc w ramach przedekorowania choinki subtelnie
rąbnął nią o podłogę. Niestety jego wizja nie znalazła uznania
w moich oczach (jakoś nasze gusta się nie pokrywają). Złośliwie
byłam zmuszona plastik rozebrać – bo drugi raz mi się go ubierać
nie chciało na tydzień stania. Tak więc „baj, baj maszkaro!”
Najlepsze
w tym wszystkim jest to, że jak zostawał sam w domu na pół dnia
był względny spokój. Jak został z MM (dla niezorientowanych Mój
Mężczyzna) od razu musiał jakieś szkody w obejściu poczynić.
Wytłumaczcie mi to proszę...
![]() |
Teraz usilnie ćwiczy sztukę kamuflażu |
P.S.
Dlatego nie mam szklanych bombek a wszystkie ozdóbki są kotoodporne
– plastikowe i szydełkowe
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz