czwartek, 24 kwietnia 2014

Kobiece potrzeby


Jak też obiecałam byłam w poście powrotnym, postaram się coś częściej pisać niż ostatnio. I kajam się przy okazji ponownie za te miesiące milczenia.
A ponieważ na działania szczególnie twórcze ostatnio brak mi czasu, a jak już mam czas to nie mam weny, chwilowo musicie zadowolić się moimi marnymi życiowymi wynurzeniami w postaci śmiesz- (lub i nie) -notek. Przynajmniej na razie.

Jak zapewne wiecie przyszło mi pracować w przedszkolu... Nie wiedzieliście? No to już wiecie.
W każdym razie reprezentantek płci pięknej ma w grupie 4. Ale za to jakie... kwintesencja kobiecości. Aż się czasami przy niech sama dziwnie czuję z moim plecaczkiem i glanikach (zimą). Tak więc moje kwintesencje zwykle bawią się w dom lub pracę a jak niby wyjść mają z rzeczonego domu bez torebki. A, że tych elementów garderoby damskiej w przedszkolu jakoś mało, to zaczęły radzić sobie w inny, trzeba przyznać nader kreatywny sposób. Mianowicie zbudowały je sobie same. Z klocków. 
Poniżej kilka przykładów bo nie odmówiłam sobie przyjemności sfotografowania tych arcydzieł. Zdjęcia robione telefonem więc przepięknej jakości nie są.

Z 2 kokardkami.

Z kokardką, model nr. 1

Z kokardką, model nr. 2

Z ćwiekami
Nawiasem mówiąc klocki te są naprawdę świetne i przy nieustannym zainteresowaniu ze strony dzieciaków powstają z nich przerozmaite rzeczy (aż się sama czasem dziwię). Spokojnie postawiłabym je niemal na równi ze sławnymi Lego. Mają jednak 2 wady: primo cena - ponad 400zł za solidne wiadro, secundo dostępność - jeśli nie ma się kontaktu z dostawcami zabawek dla przedszkoli to na "wolnym rynku" próżno szukać.

Brak komentarzy: