Ostatni post traktował o braku luksusowego obecnie dobra, jakim są jajka. Pragnę zatem i tu, kontynuując ten wątek, omówić ten temat. Z trochę innej jednak strony niż ostatnio.
Jak bowiem poradzić sobie jeśli mamy dziką ochotę na coś słodkiego (ot kobiety czasem tak napada, że zabiłyby za ciacho), na dworku śnieg, mróz i w ogóle wiosenna pogoda, w lodówce pustki albo same resztki (w tym brak wspomnianych jajek, wydawałoby się podstawy ciast wszelakich) a i portfel chwilowo nie grzeszy nadmiarem gotówki?
Cóż. Najlepiej przeszukać szafki i z dostępnych produktów, z pomocą Wszechwiedzącego Internetu wykombinować coś, do czego takie na ten przykład jajka nie są w ogóle potrzebne. Przedstawiam zatem:
Ciasto bez jajek
Składniki:
- 2 szklanki mleka
- 1,5 szklanki cukru
- 3 szklanki mąki pszennej
- 0,5 szklanki oleju
- 2 łyżeczki sody oczyszczonej
- 2 łyżki dżemu
- 1 opakowanie cukru wanilinowego lub waniliowego
- opcjonalnie: cynamon (ok. 2 łyżeczek), kakao (ok. 1,5 łyżki), przyprawa do piernika (ok. 1 łyżeczki), wiórki kokosowe.... czy co tam nam przyjdzie do głowy a akurat w szafce się wala.
Mąkę przesiewamy z sodą. Mieszamy razem wszystkie suche składniki, łącznie z przyprawami jeśli się na nie decydujemy (w moim ciachu znalazły się cynamon i kakao).
Dodajemy składniki mokre, tj: mleko, olej oraz dżem i mieszamy wszystko na jednolitą masę - ja użyłam miksera, bo przy międleniu łyżką robiły mi się gródki (postuluję sprężynki do gęstego, bo faktycznie robi się gęste).
Całość przelewamy na blachę wyłożoną papierem do pieczenia - porcja idealna na taką o wymiarach w granicach 30 x 22 cm.
Pieczemy około 50 - 60 minut w 180 stopniach C. Proponuje po 50 min przeprowadzić test patyczkowy - jeśli jest suchy to wyciągamy i nie musimy dłużej czekać.
![]() |
A oto i efekt starań |
Ciasto wychodzi przyjemnie wilgotne i mięciutkie. I pozostaje takie także za dzień lub dwa - nie wysycha, nie czerstwieje za szybko.Ogólnie miodzio :)
Aczkolwiek nie polecam wpychania go w siebie
kiedy jeszcze jest świeże i gorące, bo podobnie jak drożdżowe może się
nie spodobać co wrażliwszym żołądkom (zwłaszcza na noc). Wiem z
doświadczenia, bo się dobrałam do jeszcze gorącego - ale zaręczam warto
było cierpieć ;)
Smacznego :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz